Beza udaje się zawsze, nawet jak się nie udaje 🙂 Niezależnie od tego czy się za bardzo pokruszyła, czy białko spłynęło na sam dół, czy za bardzo się skarmelizowała- ZAWSZE jest pyszna 🙂 Nazwa pochodzi od rosyjskiej primabaleriny Anny Pawłowej. Robiła ona międzynarodową karierę, występowała w Rosji czy Francji, z czasem założyła własny zespół baletowy i występowała na scenach całego świata. Powstanie deseru związane jest anegdotką: to właśnie bezę Pavlovej podano primabalerinie, gdy poprosiła „o coś lekkiego”.
Składniki:
- 5 białek
- 250 g cukru
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- 1/2 łyżeczki octu winnego
Na wierzch:
- 250 ml śmietanki kremówki 300%
- truskawki
- listki mięty
- rozpuszczona czekolada
Białka ubijamy na sztywną pianę, dodajemy cukier małymi porcjami (najlepiej po jednej łyżce). Dosypujemy mąkę ziemniaczaną, dolewamy ocet, wszystko cały czas miksując. Gdy piana będzie lśniąca i sztywna wylewamy ją na tortownicę wyłożoną papierem pergaminowym, lub na sam papier pergaminowy (w zależności od gęstości piany). Pieczemy w piekarniku przez godzinę w 130ºC. Po tym czasie zostawiamy beże w piekarniku na około 30-60 minut. Dekorujemy bitą śmietaną, truskawkami, miętą i odrobiną czekolady.